czwartek, 6 lutego 2014

CHWILA DLA CIAŁA I DUCHA



Łodzianie bardzo często są postrzegani jako ofiary niewykorzystanych szans władz miejskich. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Ilekroć rozmawiam ze znajomymi z innych miast słyszę, że ciągle coś się u nich dzieje. A to koncert jakiejś gwiazdy usańskich potupajek w stylu „Bijąse”, albo innej równie dziwnej osoby, nie wiem, nie znam się, nie słucham takiej muzyki. Co w tej kwestii ma do zaoferowania Łódź? Festiwal Mediów w listopadzie, Łódzkie Spotkania Baletowe, Przegląd Szkół Teatralnych –  i to właściwie tyle, ile przychodzi mi do głowy. A przecież mieszkam w tym mieście od ponad ćwierć wieku! Oczywiście są również inne imprezy, ale z tego co się orientuję, są one skierowane do wąskiego grona pasjonatów; ewentualnie może i są mainstreamowe, ale nic o nich nie słychać, albo ja nic na ten temat nie wiem, bo nie potrafię ich wyszukać. Studia na okcydentalistyce są o tyle ciekawe, że nasze hasło o zmienianiu świata zaczynamy w naszej łódzkiej piaskownicy i z naszymi projektami wychodzimy poza mury uczelni. Frekwencja na naszych projektach jest mocno marna, ale mamy nadzieje, że kiedyś się to zmieni. Jednakowoż chciałabym poszukać przyczyny tego, że w Łodzi nic się nie dzieje, a jak już się dzieje, to jest znikome tym zainteresowanie.


            Kiedy idę ulicą widzę ludzi w ciągłym pędzie „do” i „z” pracy. Matki z dziećmi, które pędzą do domu z przedszkola, w którym na czas pracy zostawiły dzieci. Widzę smutnych panów w garniturach z teczkami, którzy wracają znudzeni swoim życiem do żony, która ciągle robi im wyrzuty, że wciąż pracują. Widzę dzieci, które z nudów podpalają śmietniki. Ciągły pęd, beznadzieja i bezrefleksyjność.
Jednak są ludzie, którzy chcą to zmienić. Zmienić poprzez to, co wychodzi im najlepiej. Jedną z takich osób jest Pan Andrzej Cieślik, posiadający swoją własną alternatywną wizję świata.


Dlaczego napisałam o alternatywnej wizji świata? Otóż Pan Cieślik prezentował niedawno, tym razem w Łódzkim Domu Kultury, swoją instalację pt. Morze – Raj pierwszy. Początkowo byłam do niej sceptycznie nastawiona (jak to ja – kto mnie zna ten wie), ale myśląc nad pisaniem tej notki, myśląc i myśląc, wymyśliłam! To jest właśnie alternatywa, dla znudzonych matek, nieszczęśliwych mężów i dzieci, które mają za dużo wolnego czasu. Instalacja była skierowana praktycznie do każdej grupy wiekowej. Były dzieci, była młodzież, brać studencka jak również panie i panowie w średnim wieku. Instalacja z towarzyszącą jej muzyką Pana Przemka Kuczyńskiego – Bęben, idealnie wprowadzała przybyłych w stan kontemplacji i relaksu, zaś światła dodawały ciepła temu miejscu. Instalacja sprawiła, że na moment czas się zatrzymał, a ludzie mieli chwilę dla siebie. Mogli usiąść na miękkich poduszkach, które swym kolorem nawiązywały do piaszczystych plaż, napić się wina czy spróbować pysznych (!) pączków.
Instalacja Pana Cieślika, spowodowała, że moje serce mimo całej cielesnej niechęci do plaż i morza wyło z rozpaczy i tupało głośno CHCĘ TAM BYĆ, CHCĘ TAM BYĆ. Jednak to, co urzekło mnie najbardziej, to wizerunek Jelenia wiszącego ponad głowami fok. Tym zostałam przez Miłego Pana Autora, kupiona. Okazało się bowiem, iż Miły Pan Autor, ma naprawdę przyjazną wizję świata i nawet jeśli jeleń i foka nie spotykają się na co dzień w swoich naturalnych środowiskach, to ja widzę tu piękną metaforę – impossible is nothing.


Justyna Wojtczak
zdjęcia Tomasz Lewandowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz